"Wielu jest bowiem powołanych, lecz mało wybranych." Wielu nazywa się "chrześcijanami" bez kroczenia drogą nawrócenia. Świadectwo chrztu, bez życia według woli Boga, nie wystarcza. Ta wypowiedź odnosi się tak samo do nas, jak odnosiła się do ludzi z czasów Jezusa.

"W żadnym wypadku nasze czasy nie są bardziej pogańskie, niż wcześniejsze. Co najwyżej istnieje zbyt mało wspólnot, w których oprócz mówienia o wierze, podejmowana jest próba życia według niej. Istotne jest to, jak dalece spotykają się ludzkie wspólnoty, skłaniają się ku sobie, by żyć jedno: ty jesteś moim bratem. Jestem dobry dla ciebie. Cieszę się z tobą. Cierpię z tobą. Ty zwracasz się także do mnie. Powierzam się temu, gdyż sam ufam. Wiem, że jesteś obecny. Wszystko inne: moje społeczne zobowiązania, moja pozycja nie odgrywa żadnej roli – twoje także nie. My obaj, nas dziesięciu, nas pięćdziesięciu, nas stu – skazani jesteśmy na siebie.

Nie czynimy tego jednak, tak po prostu. To wymaga nakładu energii i mądrości. Własna moc nie wystarcza na długo... Dlatego nie trzymamy się tylko siebie, lecz także kogoś, kogo nazywamy Bogiem. Trzymamy się Jezusa Chrystusa." (J. Schmidt)

Vienna International Religious Centre

Obraz winnicy jest przebogaty. Po pierwsze, pokazuje, że świat, całe stworzenie jest oddane w ręce człowieka jak winnica w ręce rolników. Wszystko dostaliśmy gotowe od Boga, najlepsze, zadbane, dopieszczone. I gdy Bóg czekał tylko na owoce, zawiedliśmy.

Spustoszona winnica jest obrazem kary Bożej. Choć unikamy myśli o tym, że Bóg karze, pewnych prawd z Biblii nie wyjmiemy. Bóg pustoszy winnicę (Pierwsze czytanie) albo zaprasza do pracy w niej innych, gdy ci pierwsi zawiedli (Ewangelia).

Ale to nie znaczy, że Bóg jest Wielkim Pracodawcą, który domaga się efektów i wykonania zleconych zadań. Pieśń o winnicy nie mówi o zerwanej umowie o pracę, lecz jest pieśnią miłości Boga do Jego ludu. Boga, który został zdradzony.

Nic nie może być większą karą dla człowieka niż to, że zlekceważy miłość.

Jutro Niedziela; Ks. Przemysław Śliwiński, Ks. Marcin Kowalski

Człowiek, znalazłszy się w trudnej sytuacji, bywa przeświadczony: Bóg mnie opuścił. Nie rozumie myśli Pana. Postawę Boga interpretuje po swojemu, po ludzku. Według tej ludzkiej logiki robotnicy „ostatniej godziny” powinni byli otrzymać minimum, a pozostali więcej. Wobec tego Pan okazuje się niesprawiedliwy.

Tymczasem Bóg nagradza zawsze, dając wszystko, ponieważ nie potrafi dać mniej. Łatwiej zrozumie tę dobroć i logikę Pana robotnik „ostatniej godziny”. Niestety, robotnicy pierwszej godziny mogą poczuć się niesprawiedliwie potraktowani i posądzać Boga o zło.

Szukajcie Pana. To jedyny sposób, by nasze myśli zbliżyły się do zamysłu Boga i poznały Jego sprawiedliwość i dobroć. Człowiek szukający Pana szybko odkryje coś jeszcze bardziej fundamentalnego i zaskakującego: że to Bóg pierwszy go szukał.

Jutro Niedziela; Ks. Przemysław Śliwiński, Ks. Marcin Kowalski

Dwóch autorów cyklu zaproponowało dwa różne tytuły.

Pierwsza propozycja brzmiała: „Gruba kreska”. Decyzja o nawróceniu chroni człowieka przed odpowiedzialnością za wcześniejsze czyny, „błędy młodości”. Choć pewne skutki pozostaną na zawsze, choć trzeba dźwigać konsekwencje swych czynów, przeszłość zostaje odcięta grubą kreską. Bezbożny może odstąpić od bezbożności, syn, który odmówił ojcu, może zmienić decyzję.

Druga propozycja brzmiała: „Bez immunitetu”. To inna strona tej samej prawdy: o zbawieniu nie decyduje formalna przynależność do Izraela czy Kościoła. Sprawiedliwy, który odstępuje od sprawiedliwości, odpowiada za popełniony grzech: nie chroni go immunitet Przymierza. Syn, który powiedział najpierw „tak, Panie”, nie samą deklaracją odpowiedział na apel ojca. Liczy się pełnienie woli Bożej.

Jutro Niedziela; Ks. Przemysław Śliwiński, Ks. Marcin Kowalski

Istnieją granice Bożego miłosierdzia, choć nie tam, gdzie je sobie często wyobrażamy.

Ile razy Bóg potrafi przebaczyć człowiekowi grzech? Raz, dwa, siedem? W takim schemacie „zbrodni” i „kary” człowiek jest bez szans.

Ale nie w logice liczb i wagi grzechów leży granica przebaczenia. Dłużnikowi, który zdał sobie sprawę z błędu i braku możliwości naprawienia krzywd, Bóg po prostu daruje dług (Ewangelia). Obok słów „zbrodnia” i „kara” pojawia się jeszcze jedno, kluczowe: „przebaczenie”. Jednak to nie tylko Boże oddłużenie, ale zadanie serca: człowiek też ma przebaczać drugiemu.

A co robi dłużnik? Tworzy obraz Boga przebaczającego zawsze i wszystko, bo przecież od tego Bóg jest. Przy czym swego serca dłużnik nie zmienia.

To nie błąd. To zbrodnia. To jest prawdziwa zbrodnia i kara, i piekło. Zamknięcie serca na przebaczenie drugiemu pozbawia Bożego przebaczenia. Istnieją granice Bożego miłosierdzia.

Zatem – ile razy masz przebaczyć?…

Jutro Niedziela; Ks. Przemysław Śliwiński, Ks. Marcin Kowalski